#254 Kilka słów od... zespołu DŻINDŻER PROJEKT

Dżindżer projekt - to właśnie Oni niesamowicie oczarowali mnie swoim singlem 'Krakow', a co za tym idzie nie potrafiłem być wobec nich obojętny! Uwielbiam odkrywać świeże, młode, niezwykle wysoko rokujące muzyczne projekty! Zespół tworzą cztery osoby - Kamila Boruc, Ola Skowrońska, Filip Pietrek i Bartek Jezior. Bardzo serdecznie zapraszam Was do lektury kolejnego wywiadu z cyklu 'Kilka słów od...'! Myślę, że naprawdę warto poznać ich spojrzenie na muzykę jak i na świat :)





Działaliście już w innych projektach? Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką?

Kamila: Przed dżindżerem nie śpiewałam nigdzie. Nigdzie na poważnie. Z drugiej strony moja przygoda z muzyką zaczęła się dość dawno, ale dopiero te 3 lata temu w Krakowie stała się czymś realnym, a po wydaniu epki „we just wanto to be heard” czymś materialnym.

Filip: Absurdalne licealne projekty muzyczne. Dżindżer jest całkowicie na poważnie i w tym sensie jest najpierwszy.

Ola: To wszystko zaczęło się bardzo wcześnie - poszłam do szkoły muzycznej mając sześć lat. Po drodze więc (powiedzmy, że od wieku licealnego) trafiały mi się muzyczne projekty, ale nigdy nie trwały one długo. Były raczej tworzone w celu uczestniczenia w konkretnym konkursie / koncercie. No, poza trio fortepianowym, w którym grałam kilka lat, ale to zupełna szuflada muzyczna. Pierwszym poważnym składem grającym muzykę rozrywkową był dżindżer.

Bartek: Podobnie jak u koleżanki Oli Skowrońskiej, uczęszczałem do szkoły muzycznej, co wiązało się z występowaniem w orkiestrach czy chórach. Dżindżer to pierwsze poważne zobowiązanie i przyjemność, która, mam nadzieję, jeszcze parędziesiąt lat pożyje.

Czy będziemy mogli Was zobaczyć i usłyszeć w klubach większych miast tej wiosny? Planujecie jakąś promocyjną trasę? Może juwenalia?

Kamila: Będą juwenalia w kilku miastach, jasne! J Od początku maja będziemy koncertować po Polsce. Niebawem na facebooku będzie głośno, pojawi się rozpiska koncertów. Będzie można nas usłyszeć i w klubach, i na scenach plenerowych przy okazji kilku fajnych wydarzeń.

Filip: Maj i czerwiec to najbardziej gorące koncertowe miesiące i bardzo dużo czasu poświęcamy organizacji wiosenno-letniej trasy.

Bartek: W tych sprawach proszę się kontaktować z naszymi agentami na całym świecie.

Z dnia na dzień stajecie się coraz bardziej popularni, dużo koncertujecie, a nawet supportujecie takie osoby jak Jamal! Myślicie, że to został już tylko krok do znacznie szerszej rozpoznawalności?

Kamila: Sprostuję: robimy afterparty po Jamalu! J To jeszcze bardziej mega sprawa od supportu. Szczerze mówiąc, zostało jeszcze kilka (albo jeszcze więcej) kroków, ale śmiem twierdzić, że przynajmniej jesteśmy na dobrej drodze. Gorzej byłoby stąpać po nieodpowiedniej ścieżce ;)

Filip: Wiemy jak to zrobić i konsekwentnie ku temu idziemy. Ale przede wszystkim robimy swoje - czyli najlepszą muzykę na jaką nas stać.

Ola: Czasem ten krok zajmuje więcej czasu niż się przypuszcza - popularność to czasem kwestia szczęścia albo wstrzelenia się w panujący w trend (albo i wyprzedzenia go - How To Dress Well nie byłby tak popularny gdyby nie “stworzył” PBR&B). Przy odpowiedniej dawce pracy jest to jednak cel do osiągnięcia ; )

Bartek: Oczywiście trzeba trochę pomóc szczęściu ciężką pracą, ale mam nadzieję, że to nie będą żadne kroki, tylko w podskokach zawojujemy scenę wielu miast i klubów.

Jesteście z Krakowa? Zauważyłem, że to miasto ma szczególnie duży wpływ na Waszą twórczość, prawda? Co dla Was jest w nim wyjątkowego?

Kamila: Absolutnie nikt z nas nie jest z Krakowa. Urodziłam się w Węgrowie, to jest granica Mazowsza i Podlasia. Chyba wszyscy trafiliśmy do Krakowa przez mniejszy bądź większy przypadek. Ucieczki i studia. Kraków ma rzeczywiście duży wpływ na twórczość, jest inspirujący. Choć mi osobiście jeszcze więcej inspiracji daje Warszawa. Kraków jest dla nas wszystkich buforem, początkiem prawdziwego życia, stąd ów sentyment. Lubię mówić, że to właśnie „miasto dało mi w kość” (a nie ludzie), dlatego tak wyjątkowo trzymam się go pisząc.

Filip: Kraków jest miastem, które chyba wszystkim nam pozwoliło dorosnąć i zrozumieć, o co w ogóle chodzi nam w życiu. Prawdopodobnie jest też jednym z przystanków. Niezależnie od tego, w każdym miejscu jakim jestem, chciałbym wyciągnąć z niego maksimum możliwości, a Kraków daje w pewnych dziedzinach więcej perspektyw niż jakiekolwiek inne miasto.

Bartek: Ja pochodzę z Gůrnego Ślůnska, do Krakowa przygnały mnie studia. Nie czuję się przywiązany do miejsca, pewnie w przyszłości pójdę gdzieś za pracą, bo z czegoś trzeba kupować pannie Aleksandrze Skowrońskiej kable. Ale docelowo to przecież Dżindżer ma być naszym życiem, więc naszym domem “all the stages in all the cities”.

Co na chwilę obecną jest Waszym największym celem, do którego dążycie?

Kamila: Mam cele na dwóch płaszczyznach. Pierwszy: tworzyć jak najwięcej i jak najlepiej w zgodzie ze sobą. Drugi: zdobyć jak największą rzeszę odbiorców, zostać „zapamiętanym”.

Filip: Solidny wizerunek i rozpoznawalny styl.

Ola: Grać muzykę wchodzącą w skład jak najlepszych playlist i podcastów i sprawiającą fizyczną przyjemność. Po prostu.

Bartek :Tak.

Wciąż nie macie kontaktu z żadną wytwórnią. Jakie jest wasze podejście do tego tematu? Związalibyście się z wydawnictwem, które w znaczny sposób wpłynęłoby na Waszą twórczość, lecz dałoby Wam naprawdę duży rozgłos?

Kamila: Zwiążemy się z wytwórnią, która da nam rozgłos i pozwoli być sobą. Wiem, że są takie, ale widocznie nie wpisujemy się w konkretny plan sprzedażowy. Jestem otwarta na wszelkie propozycje współpracy, ale jeżeli chodzi o naszą twórczość, to my już mamy gotową wizję naszej muzyki, a także wszystkiego dookoła niej (scenariusze teledysków, plany sesji fotograficznych, okładki, etc.), które są ściśle konceptualne i nie możemy sobie pozwolić na ingerowanie w tak misterną robotę ;)

Filip: Jestem sceptycznie nastawiony do większości wytwórni, bo mamy kolegów z branży, którzy współpracują z największymi światowymi gigantami i nie zwolniło ich to z żadnych obowiązków. Żyjemy w czasach self-publishingu, a nimb wytwórni = wspaniałomyślnego mecenasa już dawno przestał być aktualny.

Ola: Trzeba zadać sobie pytanie, czy na pewno kontrakt z wytwórnią jest gotową receptą na rozpoznawalność. Według mnie nie - to udane kolaboracje, featy, występ w telewizyjnym show jest dziś drogą do zdobycia popularności, a co za tym idzie - dotarcia do szerszej grupy słuchaczy. Po tak zdobytej rozpoznawalności wytwórnie same się zgłaszają do artystów i nie mają tak wiele do gadania jak w przypadku  ich własnych “odkryć”. I to chyba jest nasz plan ;D

Bartek: Na pewno wydawanie kolejnych EP czy może już LP własnym sumptem jest zwyczajnie nieopłacalne, nawet przestawiwszy się na dystrybucję cyfrową. Kiedyś to nas czeka, ale ważne, żeby nie wiązało się to z jakimikolwiek warunkami dotyczącymi twórczości, bo z Dżindżera zrobi się Kasztanowo Miedziany.

Domyślam się, że zapewne na chwilę obecną poświęcacie się nie tylko i wyłącznie muzyce. Czym dodatkowo zajmujecie się na co dzień?

Kamila: Robieniem rzeczy!

Filip: Przede wszystkim prowadzę autorski program na youtube’owym kanale Kraków kontra reszta świata. W wolnych chwilach jestem hotelarzem.

Ola: Pisaniem do soulbowla o czarnej muzyce, dokańczaniem licencjatu i uczeniem polskiego obcokrajowców ;) W perspektywie pojawia się też kilka innych projektów związanych z muzyką, ale to na razie tajemnicaaaaa.

Bartek: Studiowaniem tajemnic betonu i kibli ceramicznych.


Kto lub co jest dla Was inspiracją? Jakiej muzyki słuchacie na co dzień?

Kamila: Uwielbiam miejsca, gdzie mogę się dzielić inspiracjami. Dla mnie obecnie sprośna proza amerykańska z XX wieku jest mega inspirująca. Podróżowanie bez celu jest mega inspirujące. Inspirujące jest przesłuchiwanie playlist z kilku dobrych kanałów i szperanie, o czym tam pisze Ola ;)

Filip: Lubię przeszczepiać do swojej muzyki wątki i tematy, które wydają się dla niej kompletnie nieprzystające. Słucham dużo amerykańskiego, południowego grania, lubię klimaty fusion i progresji no i duby, grime’y i inne hip-hopy. Jestem psychofanem Jojo Mayera.

Ola: Bardzo ważne dla mnie są wszystkie większe portale muzyczne od porcysa do pitchforka przez okayplayer, spin, rap-up, thisisrnb, musicis i soulbowl oczywiście. Aktualnie słucham bardzo dużo tego, co niektórzy nazywają cloudrapem, lubię ostatnio też  pabstowe R&B. Chociaż dzisiaj maglowałam na zmianę Dianę Ross, Edwarda Griega i jakieś chińskie hip-hopy. Niewyobrażalną moc ma Internet.

Bartek: W kwestii muzyki codziennej jestem nudnie normalny, tzn. żadnych dziwnych i niezrozumiałych gatunków jak wyżej. Zwyczajny brytyjski mejtal, amerykański be-bop, europejski free jazz, no i nie zapominajmy o Dvořáku, Ravelu czy innych pozostałościach po szkole muzycznej. A inspiracji szukam w improwizacjach wychodzących z mojej głowy.

Co w Waszej muzyce jest takiego, co powinno skłonić obecnego czytelnika, nie do końca zapoznanego z Waszą twórczością, do sięgnięcia po nią? Czym chcecie się wyróżniać na polskim rynku muzycznym?

Ola: Świeżością. Chcemy grać to, czego jeszcze nie było. I to się trochę udaje, bo nie spotkałam jeszcze nikogo, kto powiedziałby, że brzmimy jak jakikolwiek inny zespół/artysta. Możemy być co najwyżej wypadkową kilku, kilkunastu rozpoznawalnych muzycznych stylów, żeby wciąż pozostać zupełnie nową jakością.

Filip: Chcę łączyć prosty, taneczny feeling z dobrze przemyślaną aranżacją. Staram się dobrze selekcjonować każde uderzenie.

Czy uważacie się za artystów? Kim jest według Was jest artysta?

Kamila: Robię rzeczy i robię sztukę, świadomie, nie odtwórczo, od siebie, niepowtarzalnie (uśmiech w stronę zespołu, bo chyba nie lubią tego, że za każdym razem śpiewam w inny sposób), więc chyba mogę nazwać się artystą.

Filip: Jeżeli artysta pochodzi o łacińskiego ars, które oznacza wypracowaną umiejętność, rzemiosło, technikę - to jestem artystą. Dużo pracuję nad swoimi muzycznymi umiejętnościami.

Ola: W takim razie ja byłabym bardziej techniczką (od techne) ;p
Czy jest coś co strasznie irytuje Was w naszym kraju? Co powinno się zmienić w najbliższym czasie?

Kamila: Pewnie, że jest sporo rzeczy, ale ja akurat nie bardzo lubię mówić o polityce.

Filip: Roszczeniowy stosunek do rzeczywistości, do państwa, do społeczeństwa. Sprawy bierze się w swoje ręce.

Bartek: Proponuję rządowy program (oczywiście dofinansowany z UE) pomocy dla nieznanych nikomu zespołów, jedyny warunek to 1500 lajków na fb :)

Gdzie widzicie siebie za 5 lat?

Kamila: Wolałabym się widzieć w innym mieście.

Filip: Gdziekolwiek, ale mam wystarczająco dobre bębny, dobre ciuchy i dobre mieszkanie.

Ola: Na koncercie. Nieważne, czy jako grajek przygotowujący się do występu, dziennikarz piszący relację lub ktoś inny.

Bartek: Jako, że godzina 22.50, tedy będziemy właśnie po koncercie na backstage’u jakiegoś dużego klubu odbierając gratulacje od wszystkich i propozycje kontraktów. Ani chybi.
 
Macie główny cel Waszej twórczości? Jest coś, co w szczególny sposób chcecie przekazać swoim odbiorcom?

Filip: Że diabeł tkwi w szczegółach.

Wierzycie w karmę?

Kamila: Wierzę.

Filip: Doświadczenie życiowe uczy, że jej nie ma. Z drugiej strony doświadczenie życiowe uczy, że zawsze umiera ktoś inny. Kto wie?

 Największy absurd z jakim się spotkaliście to… ?

Filip: Podatek dochodowy i Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Trzy słowa, którymi można Was zdefiniować to…

Filip: Progresywny party groove.

Kamila: Ostatnio podczas nagrywania wymyśliliśmy określenie gatunkowe, które może nas zdefiniować. Dwa słowa. Alt-disco.

Bartek: Wódka, dziwki, lasery.

 W życiu najważniejsze jest….

Kamila: robienie dobrych rzeczy.

Filip: Robienie rzeczy z właściwymi ludźmi. Wiele wskazuje na to, że to właśnie ci, którzy się obok wypowiadają.

Ola: podróżowanie i zmienianie środowiska. To bardzo kształci.

Bartek: Robienie dobrych rzeczy, które cieszą i dają hajsy.

Jesteście szczęśliwi? W czym według Was powinniśmy szukać szczęścia?

Kamila: W szczerości i prostocie tkwi szczęście w moim mniemaniu. Do tego dążę.

Filip: Zazwyczaj do poczucia bezpieczeństwa wystarczają mi papierosy.

Ola: Ja poszukuję szczęścia w zakupie microkorga! A nie, to już mam. No to w oldschoolowych klawiszach  i maszynach do produkcji beatów. Których nie mam, ale jaram się nimi strasznie.
I w miłości, no przecież.

Bartek: W Toffifee, ciastkach z wróżbą, punktach lotto i w kinder niespodziance.





Dżindżerom oczywiście bardzo serdecznie dziękuję za poświęcony czas i życzę samych sukcesów! :)



A wszystkich czytelników zapraszam na nasz facebookowy profil, gdzie bardzo aktywnie działamy! Kliknij 'lubię to!' i bądź na bieżąco!











Komentarze

Popularne posty