#40 Karolina Kozak - WYWIAD

Karolina Kozak - zdjęcie z prywatnej kolekcji : )

Stało się! Na początku od razu podziękuję Karolinie za to, że zechciała odpowiedzieć mi na parę pytań : ) 

Na początek raczej tradycyjnie: Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Trochę przypadkowo. Nieistniejący już zespół Krik Trim, w którym mój kolega Piotrek Koźbielski grał na perkusji załapał się na wyjazd do szkoły muzycznej do Dani na warsztaty, 2 koncerty i nagranie kilku utworów w profesjonalnym studiu. Możliwość zarejestrowania materiału na czymś innym niż kaseciak na próbie pozostawało wtedy w sferze niedoścignionych marzeń, a gdy dołożyć do tego występ ZAGRANICĄ entuzjazm sięgał zenitu ;) Niestety ich młodziutkiej wokalistki nie chcieli puścić rodzice, więc nie wiele myśląc zastąpiłam ją, mając zaledwie 10 dni na opanowanie piosenek. Stres był ogromny, ale poczułam wtedy coś, co miałam chęć dalej eksplorować. I tak się stało. Po przygodzie z Krik Trim pojawiła się trip-hopowa Halucyna, potem Auto da fe, aż w końcu dr.no i odtąd moja historia jest już znana. Po drodze zaliczyłam jeszcze pół roku we wspomnianej szkole w Danii, która nie tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę być na stałe związana z muzyką, ale też wzbogaciła moje życie o bardzo ciekawe doświadczenie. 

Przez 4 lata pracowałaś w stacji MTV Polska. Jak wspominasz ten czas? Czy miało to wpływ na Twoją karierę muzyczną?

Wspominam go bardzo fajnie. W tamtych czasach nie sądziłam jeszcze, że z muzyki będę mogła kiedyś żyć, traktowałam ją więc jako hobby, szukając pracy, która pozwoliłaby mi utrzymać się na powierzchni. Po wielu męczących próbach odnalezienia się w roli asystentki w różnych dziwnych korporacjach, casting do MTV był prawdziwym zbawieniem. Praca była lekka i przyjemna, wiązała się z poznawaniem ciekawych ludzi, głównie muzyków, których świat był dla mnie bardzo interesujący. Nawet nie przeszło mi wtedy nawet przez głowę, że kiedyś te znajomości pomogą mi zrealizować własne plany muzyczne. Dzięki MTV znalazłam też swoją drugą połowę. To był całkiem dobry przystanek w moim życiu.

W swojej karierze pełniłaś również funkcję managera. Myślisz o powrocie do tego zawodu?

Nie tyle managera ile kierownika produkcji. W ciągu roku ogarnęłam kilka planów polskich teledysków ;) Było ciężko, czasem nawet wyczerpująco, napięte budżety, przewalone godziny, wiele problemów wymagających natychmiastowego rozwiązania, wiecznie za mało snu. Ale to doświadczenie sprawiło, że z dużym szacunkiem podchodzę do produkcji, w których teraz sama uczestniczę. Powodzenie takiego teledysku zależy od ciężkiej pracy wielu osób, których nie widać potem w efekcie końcowym: oświetlaczy, wózkarzy, asystentów, montażystów itd.  

Jesteś autorką wielu tekstów, nie tylko do swoich piosenek. Z łatwością przychodzi Ci pisanie?

To zależy od wielu czynników. Wena bywa kapryśna, nie zawsze jest na miejscu wtedy gdy jej potrzebuję. Są dni, kiedy właściwe słowa same układają się w rytm piosenki, kiedy indziej męczę się nawet kilka tygodni by osiągnąć zamierzony efekt.  Jeśli piszę dla kogoś często wcielam się w rolę. Zawsze dążę do tego, by wokalista mógł się jak najbardziej utożsamić z tekstem. Jeśli będzie brzmiał wiarygodnie uwierzą mu też słuchacze.

Od dawna znasz się z Dawidem Podsiadło? Jak się poznaliście? : )

Znamy się od mniej więcej roku. Pracując z Kasią Piszek nad płytą Homemade szukałyśmy rożnych kolorów/brzmień, które nadałyby każdej piosence swoistego charakteru. Pomyślałyśmy wtedy, że w Heart Pounding mógłby to być męski głos. Dawid miał za sobą krótką przygodę z pierwszą edycją X Factora, ale wystarczającą, by utkwić w pamięci niejednej głowy. Dzięki wytwórni udało mi się zdobyć Jego numer telefonu, więc zadzwoniłam z nadzieją, że spodoba Mu się piosenka. 3 tygodnie później przyjechał do Warszawy na nagranie wokali. Okazało się, że poza niezwykłym talentem jest przy okazji bardzo fajnym gościem. Cieszę się, ze jest częścią mojej płyty.


Swoje 2 klipy z najnowszej płyty nakręciłaś w USA. (są znakomite) Dlaczego akurat tam?

Punktem wyjścia był pierwszy singiel "Mimochodem". Wiedziałam, że teledysk do piosenki traktującej o wolności nie może powstać w studiu. Potrzebna nam była przestrzeń, słońce i w miarę przystępna temperatura na zewnątrz. W styczniu w Polsce realizowanie zdjęć na powietrzu byłoby ryzykownym przedsięwzięciem.  Miasto Savannah na południu Stanów polecił nam Patrick, znajomy reżysera, który tam się wychował i zaręczał, że nie pożałujemy tej wyprawy. Zaoferował też swoją pomoc przy produkcji, co oznaczało, że będziemy mieć kogoś "stamtąd". Decyzja o wyjeździe zapadła w przeddzień Wigilii, między Świętami załatwiałam wizę, a tuż po Nowym Roku znalazłam się w wielkim samolocie, który przetransportował mnie do innego świata ;) Przesunięcie czasowe zawiesiło mnie gdzieś na granicy jawy i snu. Zjeździliśmy Savannę wzdłuż i wszerz natykając się tylko na życzliwość i chęć pomocy "tubylców". Nikt nam nie odmawiał gdy znienacka atakowaliśmy ludzi na ulicach z prośbą o wystąpienie w teledysku. Poznaliśmy szalonego fotografa, który dla swojego syna wybudował skatepark, a po 20 minutach rozmowy wręczył nam klucze do swojego domu i pracowni, bo akurat w dniu, w którym mieliśmy kręcić miał być już ze swoją wystawą w innym Stanie. To był najbardziej intensywny i najdziwniejszy tydzień w moim życiu. Przywieźliśmy nie tylko piękne zdjęcia ale i masę niezapomnianych doznań.

Twoja audycja w Trójce była bardzo ceniona i lubiana czego Ci serdecznie gratuluję! Działasz obecnie w jakimś radiu? Planujesz powrót?

Ostatnio dostałam propozycję, którą poważnie rozważam. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem od września wrócę na antenę z nową audycją. Ale już na innej częstotliwości ;)

Niedawno zagrałaś koncert w radiowej trójce. Jaka była atmosfera? Jesteś zadowolona? : )

Koncert w Trójce to zawsze duże przeżycie. Występ na scenie im. Agnieszki Osieckiej zobowiązuje. Kilka lat temu miałam okazję pojawić się tam z dr.no i dobrze pamiętam ten strach, nad którym ciężko było zapanować. Tym razem było trochę łatwiej. Być może dlatego, że wiedziałam już czego się spodziewać, a być może po prostu czuję te piosenki na tyle dobrze, że sprawia mi dużą radość wykonywanie ich na żywo. Na wszelki wypadek zaprosiłam jednak całą rodzinę, bo wiedziałam, że bez względu na wszystko będą głośno klaskać ;)

W różnych miastach w Polsce można zobaczyć naklejki z ptakiem.  Co on symbolizuje?

Ptak to taki mój mały symbol "Homemade". Siedzi mi na ręku na okładce, czuwa na koncertach świecąc na różowo, postanowiłam więc zacząć rozprzestrzeniać jego pozytywną moc :) Narysowała go Monika Bieńkowska, autorka okładki a także mojej strony internetowej, która w przyszłym tygodniu zadebiutuje w sieci.

Słychać, że płyta HOMEMADE jest bardzo dopracowana. Jak dużo czasu trwało jej powstawanie? Jesteś z niej dumna?

Jestem z niej bardzo dumna. Z każdą piosenką identyfikuję się w 100%. To przede wszystkim zasługa Kasi Piszek, której grają w duszy przepiękne dźwięki. Jej pomysły inspirowały mnie do nowych poszukiwań, zaczęłam się bawić głosem. Po każdym spotkaniu w studiu wychodziłyśmy obie naładowane entuzjazmem, który napędzał nas do dalszej pracy. Teksty pisały się same. Po kilku latach posuchy twórczej dzięki Kaśce ruszyłam z rozpędem do przodu. Nawet nie zauważyłam jak po drodze minęły dwa lata odkąd usiadłyśmy do pierwszego szkicu. Dużo czasu pochłania dopracowywanie każdego utworu. Trudno podjąć jasną decyzję, że coś jest już skończone. Zawsze przecież można jeszcze coś dodać ;) Grunt to wiedzieć kiedy się zatrzymać, żeby nie przedobrzyć. Kiedy dotarłyśmy do miejsca, w którym wydawało nam się, że to jest to, oddałyśmy materiał w ręce Smolika, by sprawdzić, czy da się wycisnąć z niego coś więcej. I ku naszemu zdumieniu dało się ;) Andrzej miał dystans, którego nam od dawna brakowało, nie bał się zrobić radykalnych ruchów i wydobył z każdej piosenki to, co najlepsze. A na koniec przepuścił całość przez swoje kosmiczne analogowe "graty", co ostatecznie ugruntowało swoisty charakter płyty.

Masz bardzo bliski kontakt z fanami. Są oni dla Ciebie dużym wsparciem?

Ich obecność nadaje sens temu, co robię. Kiedy na koncert przychodzą ludzie i w dodatku podoba im się to, co mam do zaprezentowania na scenie to to napędza bardziej niż cokolwiek innego. Teraz dopiero zaczynam koncertować z nowym materiałem i z niecierpliwością małego dziecka czekam na każdy kolejny występ.

Zaczęło się lato czyli dla muzyków bardzo intensywny czas. Ruszasz w trasę koncertową?

Trasę planujemy, ale na jesień. Chciałabym grać jak najwięcej. Ale zapytaj jakiegokolwiek muzyka i każdy Ci powie, że jest ciężko. Zobaczymy więc, co się nam uda wskórać ;) Tymczasem zapraszam do Cudu nad Wisłą w Warszawie, gdzie zagramy 19 lipca.

Myślałaś może o karierze zagranicznej? Bardzo interesująco brzmisz w języku angielskim, w stanach kręciłaś teledyski. Zdradzisz mi coś więcej na ten temat?

Myśleć to jedno, przerodzić to w czyn - zupełnie co innego ;) Łudzę się, że skoro zapanowała moda na Skandynawię, to może wkrótce przyjdzie kolej Polski. Coraz ciekawiej dzieje się na naszej scenie muzycznej, więc dlaczego nie ;)

Co najbardziej lubisz robić w wolnej chwili? W jaki sposób się relaksujesz?

Podejrzewam, że w taki sam sposób w jaki relaksuje się 99% ludzi na świecie. Oglądam filmy, czytam książki, spędzam czas z przyjaciółmi. Z mniej typowych zajęć lubię grać w ping-ponga.

Kogo z artystów polskich bardzo sobie cenisz? W kim z najmłodszych artystów widzisz bardzo duży potencjał?

Jest wielu artystów których cenię, a każdy z nich jest z zupełnie innej bajki. Smolik, Nosowska, Baaba, Novika, Mitch&Mitch, Snowman, Julia Marcell, Loco Star, Trupa trupa, Dorota Miśkiewcz i tak można bez końca. Dużo się dzieje, co mnie bardzo cieszy. A kto ma duży potencjał z najmłodszego pokolenia? Pewnie nie będę zbyt oryginalna jeśli powiem, że Dawid Podsiadło. Jest coś niezwykłego w tym chłopaku. Jeśli nagra taką płytę, jak myślę, to podejrzewam, że wszystkich zaskoczy.

Jakie jest Twoje największe marzenie?

Móc wreszcie jeździć na koncerty z ekipą techniczną ;)

Kiedy możemy spodziewać się kolejnych klipów?

Za chwilę :) Nakręciłyśmy teledysk-eksperyment z moją przyjaciółką do piosenki "Bez pytania". Jest to prawdziwie "homemade'owa" produkcja ;) Zrobiłyśmy pobojowsko w moim mieszkaniu, ustawiłyśmy Canona D5 na statywie i oddałyśmy się improwizacji. A potem zrzuciłyśmy na barki montażysty bombę atomową w postaci 2 niezdecydowanych lasek, z których każda ma inną koncepcję. Co z tego wyszło będzie można ocenić za niecałe 2 tygodnie.

Trzymam kciuki za karierę Karoliny i życzę jej wszystkiego co najlepsze : ) No i oczywiście wierzę, że uda mi się wpaść na jakiś z jej koncertów. 

zdjęcie z fotografem Emersonem Matebele (wspomnianym w wywiadzie)



Ps. Wywiad zamieszczony tutaj nie jest w żaden sposób w celu komercyjnym. Zadałem Karolinie kilka pytań, na szczęście z wielką chęcią na nie odpowiedziała. :)

Ps2. Chyba się udało! : )


Komentarze

  1. Po pierwsze wywiad serio pro a wokalistka Karolina wydaje sie byc bardzo mila i sympatyczna osoba.
    A piosenki i teksty rzeczywiscie DoBrE!! Pozdro600

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolina spoko dziewczyna !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujace informacje sa na tej stronie, wszystkiego naj dla Was

    my weblog :: moderowany katalog stron

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Czekam na Twoją opinię! :)

Popularne posty