#281 RECENZUJEMY: Oly. - 'Home'

Dzień dobry, cześć i czołem! Od ostatniej mojej wizyty tutaj minęły ponad dwa miesiące i tak, zdaję sobie sprawę, że pisanie 4 razy do roku to niezbyt satysfakcjonujący wynik. Obiecuję poprawę i proszę o... wybaczenie? :) 

Dziś jednak wpis o dziewczynie wyjątkowej pod każdym względem. Dawno nie było na polskim rynku muzycznym debiutu, któremu udało się sprawić, że podczas odbioru albumu moje serducho bije nieco szybciej, a ja na niecałą godzinę odpływam do zupełnie innego miejsca, które kreuje mój mózg. Pewnie część z Was jeszcze nie miała okazji usłyszeć albumu 'Home' młodej, zdolnej Oly. i właśnie o tym albumie będzie dziś 'mowa' :) Mam nadzieję, że uda mi się zachęcić Was do sięgnięcia po ten krążek, bo zdecydowanie będzie to pozytywna recenzja.


źródło: facebook.com/nextpop


Oly. czyli Olka Komsta to zaledwie 21-letnia dziewczyna, która od dłuższego czasu współpracuje z wytwórnią NEXTPOP, która choć skromna i niewielka to gromadzi prawdziwe diamenty pod swoim szyldem. 22 czerwca tego roku, czyli niecałe 2 miesiące temu na półki sklepów muzycznych trafił jej debiutancki, dość długo wyczekiwany album. Być może dobrze się też stało, że piszę tę recenzję właśnie teraz, po pewnym odstępie czasu, gdy emocje zdążyły nieco opaść, gdy nastąpiła chyba chwilowa przerwa między promocją albumu a nadchodzącą jesienną trasą koncertową. Z Oly, mieliśmy spotkać się w Poznaniu, podczas koncertu w ramach Spring Break, gdzie zaprezentowała dwa nowe utworu z albumu. Do spotkania jednak nie doszło, choć liczymy, że przy kolejnej wizycie w Poznaniu uda nam się skonfrontować nasze emocje dotyczące albumu, kolejnych muzycznych planów i inspiracji.
Ale wróćmy do meritum. Promocja albumu rozpoczęła się od opublikowania dwóch utworów wraz z klipami w sieci, ponad dwa miesiące prze premierą albumu, bowiem w połowie kwietnia. Ależ to było uderzenie, pamiętam, że po pierwszym odsłuchaniu naprawdę mnie rozwaliło, bo dokładnie czegoś takiego oczekiwałem. Tajemnicze, lekko mroczne, pachnące letnim upalnym wieczorem "Afterlife" odsłuchiwałem przez kolejny miesiąc nałogowo (ćpałem?! :o). 'Wieloryb', bo tak mówi o utworze 'The Loneliest Whale On Earth' Olka, chwyta z kolei za serducho i wnika trochę głębiej, drapie gdzieś tam w gardle i chyba odczuje go każdy, kto zmagał się z samotnością, na swój własny sposób oczywiście. Często jednak zdarza się tak, że klip potrafi zepsuć, spłycić odbiór danego utworu. W tym przypadku nie ma nawet o takiej sytuacji mowy - tutaj wszystko chodzi jak w zegarku i nie piszę tego, aby słodzić, ponad miarę wywyższać i robić z niej nie wiadomo kogo, bo to zaledwie debiut, jednak MUSZĘ, nie mogę nie podkreślić tego, że jeśli ktoś debiutuje w takim stylu, z taką wrażliwością, umiejętnością łączenia muzyki i obrazu i przekazywania swojego patrzenia na świat, który jest dla mnie absolutnie wyjątkowy. Być może dalej będę się wyłącznie rozczarowywał, w co wątpię, ale na chwilę obecną ciężko powiedzieć mi złe słowo odnośnie tych dwóch singli.


źródło: facebook.com/nextpop


Skupmy się zatem na tym co znajdziemy dalej na albumie, bo aż żal skończyć poznawanie twórczości Oly. na tych dwóch utworach. Zacznę może od formy, którą możemy znaleźć na krążku. Całość rozpoczyna i kończy jedna kompozycja o dwóch tytułach, która różni się końcówką tekstu i zachęca nas do wniknięcia do jej świata na ten niedługi czas, do posłuchania historii dziewczyny, która szuka, uczy się żyć, która czerpie inspiracje z każdego wydarzenia, która pyta i próbuje znaleźć odpowiedź na zadane przez siebie pytanie, dziewczyny, która zakochuje się i która próbuje radzić sobie z samotnością. Każdy może interpretować wyśpiewane teksty na swój sposób, próbować odnaleźć ich znaczenie we własnym życiu. Warto podkreślić tutaj, że nie ma na tym albumie piosenki o tzw. niczym, którymi obecnie radia karmią nas aż nadto, zasypują bezsensownymi piosenkami, których tekst i linia melodyczna są tak proste, że mimowolnie wpadają w ucho już po drugim odsłuchaniu. 


W pracy nad debiutem pomagali jej przyjaciele z wytwórni tj. KARI oraz Fismoll i słychać tu nieco ich wpływy. Choć twórczość Fismolla nie jest mi dobrze znana (nie bijcie!) to w utworze ''Rainhill' mam wrażenie, że właśnie KARI maczała palce. Nie jestem pewien, być może się mylę, a jeśli trafiłem to absolutnie nigdzie tego nie wyczytałem. Myślę, że ma bardzo fajną energię i zdecydowanie mógłby być kolejnym singlem promującym to wydawnictwo, a na Liście Przebojów Trójki miałby potencjał by wzbić się całkiem wysoko, co więcej - dawałby odbiorcom pozytywnej mocy na nadchodzące jesienne dni (przesadziłem z tą jesienią? :( wybaczcie, ale wrzesień tuż tuż!). Ciężko się rozpisywać na temat innych utworów, ale tak sobie myślę, że to chyba dobry znak kiedy o muzyce ciężko się pisze i aby ją zrozumieć odpowiednio, trzeba jej po prostu posłuchać. Dodam tylko, że mam wielką słabość do utworu 'Cemeteries of lights', którego tekst drapie mnie gdzieś tam wewnątrz. Z kolei utwór 'King of wind' wykonany w tak niewinny, niezwykle delikatny sposób, wysuwa na pierwszy plan przeuroczą delikatność i dziewczęcość. I widzicie? Zaczynam plątać się i pisać zdania bez sensu. Tak jak mówiłem, jeśli czujecie muzykę w podobny sposób z pewnością znajdziecie na tym albumie coś dla siebie, jeśli lubicie wnikać w teksty, zatapiać się w dźwiękach i przenosić się do nieco innego świata to również jest album dla Was. Choć istnieje prawdopodobieństwo, że wiele utworów na tym albumie może wybrzmieć dość melancholijnie dla co niektórych to dla mnie osobiście ten album nie należy do tych smutnych, wyciskaczy łez, nie nie nie, nic z tych rzeczy, absolutnie. To po prostu ciekawa historia, zapis młodocianych przeżyć, tych dobrych i tych złych zapisanych w dźwiękach, opowiedzianych w sposób wyjątkowy. 


źródło: facebook.com/nextpop



No i na koniec warto wspomnieć o tym jak pięknie wydany jest ten album, no Oly. musi być z tego zadowolona, nie jeden debiutant mógłby o czymś takim pomarzyć. Na szczęście obyło się bez plastikowego pudełka i jednokartkowej 'książeczki'! To wspaniałe, że coraz więcej artystów zwraca na to uwagę dzięki czemu możemy mieć absolutnie wyjątkowe krążki w swojej kolekcji. Ten zdecydowanie do takich należy. Już jesienią Oly. wyruszy w trasę koncertową po klubach największych miast i jeśli tylko będziecie mieli taką okazję to koniecznie bierzcie przyjaciół i pędźcie na koncert, a myślę, że się nie rozczarujecie, a być może wyniesiecie z niego jeszcze więcej nowo odkrytych wrażeń i przesłania zawartego na albumie 'Home'. 


OCENA:

9.0/10.0









Komentarze

  1. Nominuję cię do LBA więcej informacji na moim blogu
    www.dzienjakd.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Czekam na Twoją opinię! :)

Popularne posty