Marzenia i miłości osiągną wewnętrzną harmonię. Sorry Boys - ROMA

Sorry Boys
for. Bartłomiej Głowacki
źródło: facebook.com/sorryboysmusic


Minęły trzy lata od ostatniego albumu grupy Sorry Boys – „Volcano”, który głównie dzięki utworom „The Sun” oraz „Phoenix” podbił serca wielu odbiorców i dał możliwość pokazania się na największych festiwalach, takich jak Open’er Festival, Orange Warsaw Festival czy Great Escape Festival. I choć miałem całkiem spory kontakt z dotychczasową twórczością zespołu, tak dopiero od teraz jest mi w pełni po drodze z ich brzmieniem. Wynika to zapewne z dwóch czynników. Po pierwsze jestem absolutnym zwolennikiem polskojęzycznych utworów, które z tak wspaniałą aranżacją dają niezwykły końcowy efekt. Oczywiście nie brakuje na polskim rynku utworów, które przerobiłbym na język chiński i nigdy się do nich nie przyznawał. W tym przypadku było zupełnie na odwrót. Drugim czynnikiem jest olbrzymia przestrzeń i niebywała harmonia zawarta zarówno w brzmieniu, jak i w samym przesłaniu albumu. Nie znoszę tego określenia, ale mam wrażenie, że w tym przypadku będzie wyjątkowo trafne – „Roma” ma szansę przypaść niemal każdemu do gustu ze względu na swoją różnorodność.

Sorry Boys - ROMA
mystic production


Pierwszą zapowiedzią dużych zmian w twórczości zespołu był występ podczas ubiegłorocznej edycji Orange Warsaw Festival. Już tam wraz z zespołem na scenie pojawiła się Pani Apolonia Nowak, wprowadzając kurpiowski akcent, z którą zespół wykonał wspólnie utwór „Wracam”.  To absolutnie wyjątkowa kompozycja, a wybór jej na singiel promujący album jest strzałem w dziesiątkę. Chyba żaden z utworów tak doskonale nie oddaje charakteru tego krążka. Opowiada on o podążaniu za głosem własnego serca, który jako jedyny jest w stanie doprowadzić nas do naszego Rzymu, czyli realizacji wizji naszego idealnego życia. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną jest nieco folkowo i z przepychem. Ludowego akcentu zdecydowanie nadaje tu wspomniany wcześniej motyw kurpiowskiej kultury, ale także wyraźnie zaakcentowane instrumenty, takie jak fisharmonia czy mandolina.  Do singla powstał znakomity teledysk, który odtworzono już ponad milion razy.

Sam fakt polskojęzycznej piosenki zapowiadającej album budził ogromny apetyt na więcej. Z całą pewnością debiutowanie w języku angielskim, szczególnie w dość niszowym gatunku, z góry narzuca ograniczenia w dotarciu do grona odbiorców. Zwróćmy uwagę na fakt, że „Wracam” w czasie niespełna 2,5 miesiąca odtworzono ponad milion razy, podczas gdy utwory z drugiego albumu odsłuchano średnio 300 – 400 tysięcy razy w przeciągu trzech lat. Na szczęście na utworze „Wracam” się nie zakończyło. Obok niego na albumie znalazły się jeszcze 4 polskojęzyczne kompozycje. Moją uwagę zwrócił szczególnie utwór „Zwyczajne cuda”, który zamyka opowieść o Rzymie. Ma on bardzo duży potencjał na singiel, bardzo łatwo wpada w ucho, a dodatkowo posiada w sobie dużo przestrzeni i lekkości – idealny wybór na podsumowanie stylistyki krążka. Wrażenie wywarł na mnie utwór „Miasto Chopina”, który przepięknie rozbudowuje sekcja smyczkowa. Dodatkowo w dużym stopniu broni go jego dynamika, która w szczytowym momencie eksponowana jest przez riffy gitary elektrycznej.

Jeśli chodzi o anglojęzyczne kompozycje zawarte na albumie to moją uwagę zwróciły szczególnie dwa utwory – rozpoczynający album „Apollo” oraz „Water”. Pierwszy z nich zaskoczył mnie swoją energią i wstawkami gitary basowej. Mam nadzieję, że właśnie tym utworem Sorry Boys będą otwierać każdy z koncertów promujących album „ROMA”. Z kolei utwór „Lord” wręcz skrajnie przypomina mi dotychczasową twórczość zespołu, bez problemu mógłby znaleźć się na albumie „Vulcano”. Refren brzmieniem przywodzi na myśl „Evolution (St Teresa)”. Nie wiem na ile faktycznie go odzwierciedla, bo nie jestem muzykologiem, ale powiedzcie proszę, czy również dostrzegacie takie podobieństwo? 
W sieci pojawiło się również wiele porównań, w sumie wyłącznie na podstawie jednego utworu (Wracam) do Florence + The Machine. Każdy z artystów tworzy swoją indywidualną przestrzeń i charakter, dlatego jestem temu przeciwny. Mimo że porównanie to jest jak najbardziej na korzyść artystów, to autorom komentarzy o kopiowaniu czyjegoś stylu polecam zapoznać się z dalszym brzmieniem albumu, a przede wszystkim porównać daty założenia obu zespołów 2006 – Sorry Boys, 2007 – Florence + The Machine.


Sorry Boys - ROMA Tour
źródło: facebook.com/sorryboysmusic


Już w drugiej połowie stycznia zespół rusza w trasę koncertową promującą świeżo wydany album. Obejmuje ona 21 miast i potrwa do drugiej połowy marca! Rozpocznie się koncertem w Poznaniu, na którym Nas z pewnością nie będzie mogło zabraknąć. Do tej pory nie mieliśmy okazji słyszeć zespołu na żywo, dlatego ciekawość jest olbrzymia i rośnie z każdym kolejnym odtworzeniem albumu.


Tak jak wielowymiarowy, pod każdym względem, bo i kulturalnym i architektonicznym, jest Rzym, tak wielowymiarowa jest nowa płyta zespołu. Można usłyszeć tu nie tylko szerokie spektrum instrumentów, ale także emocji, których bogactwo zawarte jest w każdym z utworów. Tak jak przy albumie „Vulcano” całość była dość jednorodna stylistycznie (co nie jest zarzutem), tak w tym przypadku artyści postanowili zrobić odważny krok naprzód, w nieznane, ale jakże rozwijające i dające satysfakcję strefy brzmienia. Myślę, że w przypadku trzeciej płyty było to konieczne posunięcie. Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, miasta miłości i marzeń. Album „Roma” grupy Sorry Boys doprowadzi Was do miejsca, w którym Wasze marzenia i miłości osiągną wewnętrzną harmonię. Warto poświęcić chwilę, by trafić do tego świata, gdzie każda chwila przynosi uśmiech i buduje spokój.  



Zapraszamy na nasz facebookowy profil!



www.facebook.com/zaufajmuzyce


Komentarze

Popularne posty